Lata 70. XX w. to okres rozkwitu PKO. Po reformie systemu bankowego przeprowadzonej na przełomie lat 1969/70 rozszerzono zakres działania Kasy. Z instytucji zajmującej się dotychczas wyłącznie gromadzeniem wkładów oszczędnościowych zmieniła się w instytucję oszczędnościowo-kredytową. W 1972 r. PKO uzyskała zgodę na udzielanie pożyczek gotówkowych. Zysk Banku systematycznie rósł. W 1974 r. wyniósł 841,2 mln zł przy sumie bilansowej 199 745,2 mln zł.
W latach 70. XX w. PKO rozbudowywała sieć własnych oddziałów i ekspozytur. Otwierano placówki w dużych zakładach pracy, punktach handlowych, hotelach, uczelniach i na dworcach kolejowych. W 1971 r. PKO miała centralę w Warszawie, 17 oddziałów wojewódzkich, 227 oddziałów operacyjnych, 37 ekspozytur, 21 kas zewnętrznych i 95 przedstawicielstw. Jednocześnie współpracowała z placówkami zastępczymi, w których skład wchodziło ponad 15 tys. ajencji i przeszło 7 tys. placówek pocztowych.
W 1974 r. PKO wprowadziła nowy i jak na tamte czasy nowatorski produkt – rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy. ROR stał się na wiele lat symbolem nowoczesności i nobilitacji finansowej dla wielu Polaków.
Aby dodatkowo zmobilizować Polaków do deponowania środków, wprowadzono zasadę, że warunkiem uzyskania członkostwa w spółdzielni mieszkaniowej jest posiadanie książeczki mieszkaniowej. Reklamowano je wszędzie, nawet na opakowaniach zapałek.
W końcu 1972 r. upoważniono PKO do przyjmowania przedpłat na zakup fiata 126p w latach 1977–1980. Wystawiono wówczas 272 tys. książeczek samochodowych, których posiadacze mieli zagwarantowany termin odbioru auta oraz cenę zakupu obowiązującą przy zakładaniu książeczki.
Sukcesy PKO w tamtym okresie można w dużej mierze przypisać dobremu zarządzaniu instytucją. Ówczesny dyrektor Kasy, Edward Walaszczyk, stał na jej czele najdłużej w historii – aż 20 lat. Podobnie jak Henryk Gruber, doskonale rozumiał znaczenie reklamy. To dzięki jego inicjatywie zakładano ajencje PKO w największych zakładach pracy, wprowadzano nowe formy oszczędzania jak książeczki oszczędnościowe premiowane różnymi wysoce pożądanymi, a trudno dostępnymi dobrami: samochodami, motocyklami, wczasami i wycieczkami zagranicznymi.
Salda na rachunkach wykazywały ciągły wzrost, podobnie liczba książeczek oszczędnościowych. W 1950 r. było ich tylko 552 tys. Polacy mieli na nich zgromadzonych 76,5 mln zł. W 1970 r. było już niemal 23 mln książeczek ze stanem posiadania przekraczającym 97,2 mld zł, a cztery lata później, czyli w przededniu włączenia PKO do NBP, klienci Kasy zgromadzili przeszło 216,2 mld zł na prawie 32 mln książeczek.